środa, 3 grudnia 2014

5. "Nie jestem Unice Torres."

-Słucham? - Alvaro uśmiechnął się od ucha do ucha. Jakbym mu powiedziała przezabawny żart.
-Serio - wstałam i założyłam jego koszulę, która wisiała na krześle przy biurku. Po chwili się jednak zreflektowałam i wzięłam swój realowy szlafrok. - Nie interesuje mnie zabawa w związki, miłości i tym podobne - oparłam się o parapet. - Podobasz mi się, a to jak na mnie bardzo dużo.
-Czyli chcesz tylko seksu? - przestał się uśmiechać.
Wzięłam głęboki oddech i pokiwałam głową. 
-Przyjaźni. W tym jestem dobra. Umiem słuchać, pomagać, jestem lojalna i nie zawodzę.
-Jesteś zawsze, gdy trzeba. Wysłuchasz, poradzisz, przytulisz? - Po każdym jego słowie przytakiwałam. Zamyślił się i po chwili wstał. - Zgoda - podszedł do mnie. - Będziemy przyjaciółmi, którzy ze sobą sypiają - pocałował mnie delikatnie.
-Tylko Marc... - urwałam.
-Nie dowie się - szepnął, wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko.


-Rico! Zrób mi kawy! 
-Wyprasowałaś mi koszulę?
-Tak! O której dziś kończysz?
-Siedemnasta. Veerle jedzie dziś do Liverpoolu?
-Chyba tak. Veerle?!
-Aregall! - załomotał ktoś w drzwi i nagle się obudziłam. Rozejrzałam się nieprzytomnym wzrokiem. Było mi tak przyjemnie ciepło, tak ładnie pachniało i czułam się taka odprężona.
Obok mnie spał Vazquez. Wtulił twarz w moją szyję oplatając mnie ramieniem w pasie.
Usiadłam, otwierając oczy szerzej. W pokoju panował chaos. Wszędzie walały się elementy naszej garderoby.
-Nie wchodź! - zawołałam do Carmen.
-Nie mam zamiaru. Jesteś sama?
-Jestem naga. Czego chcesz?
-Jedziesz dziś do Liveerpoolu?
-Jadę! - zerwałam się z łóżka.
-Zapomniałaś?
-Nie! - Pewnie, że tak.
Nałożyłam szlafrok, włączyłam muzykę i zaczęłam się pakować.
-Wychodzimy! - usłyszałam jak drzwi wejściowe trzaskają i Rico z Carmen milknął.
-Liverpoolu? - Alvaro przeciągnął się na łóżku.
-Robię pracę magisterską o Realu i Lidze Mistrzów. Początkowo miała to być jedynie droga ku La Decimie, ale gdy w końcu ją wygraliśmy zmieniłam koncepcję. Teraz to droga ku La Decimie i obrona tytułu. Załatwiłam w klubie, że jeżdżę na każdy mecz Ligi Mistrzów. Teoretycznie jako klubowy fotograf mogłabym być na każdym meczu, ale bez przesady. Nie jestem Unice Torres, która mogłaby się nie rozstawać z chłopakami.
-Lepiej niech pilnuje Moraty - ziewnął. - O której masz samolot?
-Wieczorem.
-To chodź, zapraszam na śniadanie - uśmiechnął się.


Siedziałam na fotelu w hotelowym pokoju Cristiano. Ronaldo i Benzema grali na konsoli. Pepe i Marcelo zaciekle im kibicowali. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, więc spokojnie oglądałam zdjęcia w swoim telefonie. Nie mogłam uwierzyć, że poprzednia noc naprawdę się wydarzyła. Spałam z Vazquezem... Miałam sypiać z Vazquezem. Właśnie do mnie pisał i opowiadał mi o treningu, o tym, że strzelił ileś tam goli, a potem zamknął kogoś w szatni. Typowe piłkarskie żarciki. Mnie nikt nigdy nie zamknął w szatni, na szczęście.
-Unice wzięła miesiąc urlopu! - wrzasnął wchodzący do pokoju Ramos.
-CO?! - zapiszczał Benzema. Poczułam na sobie palące spojrzenia, więc ostrożnie zerknęłam na nich zza telefonu.
-Jak to ślimak wziął urlop? - sapnął Francuz. - Bez konsultacji?
-No, i nie ma jej dziś z nami - Sergio usiadł na oparciu mojego fotela. - Nudno bez niej - znów popatrzył na mnie.
-Wybacz, ale nie będę ani pyskować jak ona, ani błaznować tu z wami. Nie jestem Unice Torres - powiedziałam stanowczo.
-Gdzie ona jest? Czemu mnie opuściła? - zasmucił się Benz.
-Chyba w końcu doszła do wniosku, że najważniejszy w jej życiu jest Morata - odparłam patrząc prosto na Jamesa.
-Zaraz do niej zadzwonię! - postanowił Ramos i wybrał jej numer. Nie odebrała. Po chwili jednak zabrzęczała komórka Benza.
Przeczytał coś po francusku, ale nikt nie zrozumiał, więc przetłumaczył na hiszpański.
-"Spierdalać! Kocham was, ale w tym momencie Morata zajmuje mnie bardziej. Całuski z Turynu!"
-Zostawiła nas - jęknął Sergio.
-Tak samo jak Mesut - Karim wyglądał żałośnie.
-I Calleti - dodał Ramos. Ukradkiem zrobiłam im zdjęcia i wysłałam Unice.
Unice: Dlatego jednocześnie kocham i nienawidzę Moraty. Zachciało mi się piłkarza, cholera jasna!
Veerle: Przywykniesz. Do wszystkiego da się przyzwyczaić.
Unice: Nawet do utraty połowy serca? W Madrycie tęsknię za Ally'm, w Turynie za przyjaciółmi. Jednak to Ally jest facetem mojego życia, przyjaciele dziecka mi nie dadzą.
Veerle: Jesteś pewna? ^^ Czy wysterylizowali ich a ja nie zdążyłam tego udokumentować? :P
Unice: Jesteś głupia. Ale i tak Ci zazdroszczę, że siedzisz tam pośród nich, a jutro pomkniesz na mecz. Boże, czemu mnie tak każesz?!
Veerle: To kara za Twoją głupotę.
Unice: Spadaj! Własnie pokutuję! Zawsze mam strasznie ciężką karę za chwilę głupoty. To nie sprawiedliwie!
Veerle: Życie nie jest sprawiedliwe.
Unice: Ale dziś wspiera mnie mój ukochany Pablito, przyjaciel oddany <3
Veerle: Sarabia, naiwniak :P

Trening, mecz i masa zdjęć. Siedziałam na ławce i robiłam jedno za drugim. Chłopcy przyzwyczajeni do blasku fleszy, więc na mój prawie nie zwracali uwagi. Zwłaszcza, że zobowiązałam się pokazać wszystkie, którymi miałam się posłużyć. Zrobiłam już kilka albumów z nimi pod szyldem Realu i byli nimi zachwyceni, bo konsultowałam z nimi każdą fotkę. Szanowałam ich wybory, dzięki czemu mogłam liczyć na współpracę.


W drodze powrotnej siedziałam razem z Cristiano. Cris właśnie spał, w samolocie panował spokój, bo chłopcy byli zmęczeni po meczu. Słyszałam tylko głos Isco i jego koleżanki Gabi. Modelki, którą poznał na ostatniej sesji. Nie interesuje mnie z kim się prowadzają moi bracia póki nie zakomunikują oficjalnie z kim są. 
Gdy podchodziliśmy do lądowania stewardesa zapięła Cristiano pasy, bo on nadal spał. Nabiegał się, więc potrzebował odpoczynku.
Na lotnisku zabrałam swój bagaż i wyszłam. Nie czekałam na piłkarzy, bo moja rola już się kończyła. Zdjęcia ledwo żywych piłkarzy nie będą się nadawać do publikowania.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu taksówki i wtedy go zobaczyłam... Stał oparty o samochód i nic sobie robił z zakazu zatrzymywania się. Czekał na kogoś. Ciekawe kogo? Przecież nie mnie, nie miał pojęcia o której wracamy. Dochodziła trzecia w nocy...
-Siostra! - Isco pociągnął mnie za ramię. - Załatwiłem nam transport! Nawet się nie musiałem najęczeć i nabłagać. Vazquez zgodził się bez słowa protestu!
-Cześć - chłopak uśmiechnął się na nasz widok. 
-Gabi Alvaro, Alvaro Gabi - Alarcon dokonał błyskawicznej prezentacji, załadował torby do bagażnika i razem z Gabi usiedli z tyłu. Alvaro otworzył mi drzwi od strony pasażera i sam usiadł za kierownicą.
-Dokąd mam was zawieźć? - spytał, gdy wyjechał na ulicę.
-Do mnie - zażądał Isco. 
-Mówisz i masz - pokiwał głową i uśmiechnął się do mnie. Przymknęłam oczy i po chwili spałam. Ocknęłam się, gdy samochód się zatrzymał.
-Isco z tego zmęczenia zapomniał o mnie - odezwała się Gabi. 
-Ciekawe czy głowy z Liverpoolu nie zapomniał - mruknęłam.
-To dokąd? - uśmiechnął się Alvaro. Gabi wymieniła ulicę, Isco wysiadł i pojechaliśmy. Odwieźliśmy blondynkę i nawet nie spytałam, gdzie dalej.
-Przecież jesteśmy przyjaciółmi, przyjaciele u siebie nocują, nie? - oburzył się.
-Ale będziemy naprawdę przyjaciółmi? Nie chcę tylko z tobą sypiać, chcę też rozmawiać i to wszystko co się robi... - ziewnęłam.
-Oczywiście - zatrzymał się pod blokiem i nachylił do mnie. - Coś jeszcze? - cmoknął mnie w policzek.
-Powinieneś się ogolić, bo drapiesz - wysiadłam.
-Wszystkim laskom się to podoba! - wyskoczył za mną.
-Nie jestem wszystkie - zaśmiałam się i ruszyłam do drzwi.
-Wybacz - ukłonił się.
-Przestań błaznować - popukałam się w czoło. Właśnie dotarliśmy pod drzwi jego mieszkania. Otworzył i po cichu weszłam do środka.
-Vazquez! - nagle przed nami pojawiła się jakaś laska. Miała na sobie tylko domową koszulkę Getafe. Czemu jestem pewna, że ma na plecach dziewiątkę i imię "Alvaro"? 
-Co jest, kurwa? - wypaliłam po holendersku.





6 komentarzy:

  1. u lala dzieje się....niezły układ przyjaźń z bonusami ale ja bym się na taki nie zdecydowała..prędzej czy później musi boleć :/

    czekam na nexta i info

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Vazquez taki napalony, że nie mógł wytrzymać kilku (lub też kilkunastu) godzin i sprowadził sobie panienkę? Typowy Alvaro xD
    Unice pokutuje, Benz za nią tęskni.... wszystko w normie.
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja uwielbiam Twoje opowiadania! A jeżeli jednym z głównych bohaterów jest Alvaro to idealnie. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy możemy liczyć na jakąś nowość??

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem.jakim cudem dopiero teraz trafiłam na to opowiadanie? Mam nadzieję że będziesz go kontynuować bo widzę że od dawna nic nie dodawalas:-(

    OdpowiedzUsuń